Spółka komandytowo-akcyjna (SKA) powstaje z chwilą wpisu. Mamy tutaj termin do zgłoszenia, bo odpowiednio stosujemy przepisy o spółce akcyjnej, a więc powinno o nastąpić w ciągu 6 miesięcy od sporządzenia statutu. Zgłoszenia dokonują komplementariusze. Można się spotkać ze stanowiskiem, że mogą to zrobić akcjonariusze, ale stosujemy tu przepisy o spółce jawnej, a więc ci, którzy mają prawo do reprezentacji, tj. komplementariusze, będą składali zgłoszenie. Jeżeli spółka nie będzie zgłoszona w terminie, to nie będzie zarejestrowana. I co wtedy ? Nie stosuje się tu przepisów o likwidacji spółce akcyjnej w org., bo ta ma podmiotowość prawną, a SKA przed rejestracją nie. Należy więc po prostu spłacić ewentualne zobowiązania i dokonać zwrotu wkładów, no i mamy tu wyraźnie uregulowaną odpowiedzialność. Ponoszą ją osoby, które działały w imieniu spółki po zawiązaniu, a przed wpisem do rejestru.
Powstaje pytanie, co to jest moment zawiązania, bo trzeba określić moment, od którego istnieje odpowiedzialność. Są tu dwa stanowiska: albo od podpisania statutu albo odwołując się do przepisów o spółce akcyjnej – przez zawiązanie uważa się moment objęcia wszystkich akcji lub minimalnej liczby, jeżeli mamy widełkowo oznaczony kapitał zakładowy. Należy raczej tu stosować odpowiednio przepisy o spółce akcyjnej, gdyż statut podpisują tylko komplementariusze i może być tak, że w tej chwili nie ma jeszcze akcjonariuszy. Jeżeli mamy tylko komplementariuszy w momencie podpisania statutu, to nie można mówić o zawiązaniu SKA. Nastąpi to dopiero po objęciu akcji, kiedy będą już dwie grupy wspólników, więc odpowiedzialność nabiera znaczenia od momentu nabycia akcji. Tutaj wielkim błędem jest brak osobowości prawnej SKA, bo w większości krajów ta spółka ją ma i gdyby tak było, to nie byłoby w takiej sytuacji wątpliwości; zresztą SKA ma wiele cech spółek kapitałowych.