Zasada walutowości i nominalizmu

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Ze świadczeniami pieniężnymi wiążą się dwie zasady: walutowości i nominalizmu.

Zasada walutowości do 23 stycznia 2009 r. sprowadzała się do założenia, że świadczenia pieniężne w RP powinny być realizowane w pieniądzu polskim. W rzeczywistości ta zasada nie była realizowana. Obowiązujące u nas prawo dewizowe wprowadzało nieliczne ograniczenia w swobodzie dokonywania płatności w walucie obcej. Orzecznictwo SN było także takie, że dopuszczało się dokonywanie rozliczeń także w walutach obcych, tak więc zasada walutowości doznawała wielu wyjątków. Obecnie zgodnie z nowelizowanym art. 358 Kodeksu Cywilnego wyraźnie jest postanowione, że dłużnik może spełnić w walucie polskiej świadczenie oznaczone w walucie obcej, ale nie musi, chyba że ustawa, orzeczenie sądowe bądź czynność prawna mu to nakazuje. 

Zasada nominalizmu natomiast opiera się na założeniu, że dłużnik ma spełnić świadczenie w takiej wysokości, w jakiej zostało ono określone przy powstaniu zobowiązania. Problem pojawia się, gdy następuje gwałtowana utrata wartości pieniądza, gwałtowna inflacja, ponieważ może się wtedy okazać, że te 100 tys., które dłużnik miał zapłacić, w momencie dokonania zapłaty nie odpowiada swą wartością świadczeniu drugiej strony.

Ustawodawca dopuszcza tutaj możliwość odejścia od zasady nominalizmu. Wtedy mamy do czynienia z waloryzacją świadczeń pieniężnych, urealnieniem wartości świadczenia. Może to przybierać różne postaci. Może wynikać z przepisów ustawy. Z takich częściej spotykanych regulacji jest mechanizm zawarty w ustawie o ochronie praw lokatorów – waloryzowacja kaucji mieszkaniowej. Jeśli najemca wnosi kaucję w wysokości 10-miesięcznego czynszu, gdy opuszcza, to również uiszcza w wysokości 10-miesięcznego czynszu, ale z chwili opuszczania lokalu. Ale to dotyczy tylko kaucji wpłaconych po wejściu w życie tej ustawy, a więc od lipca 2001 r. Te wcześniejsze nie podpadają pod ten mechanizm. Drugi rodzaj waloryzacji, to waloryzacja sądowa – w art 3581 § 3 i § 4 Kodeksu Cywilnego jest uregulowana. Jeśli nastąpi istotna zmiana siły nabywczej pieniądza, to sąd może zmienić wysokość świadczenia pieniężnego przysługującego wierzycielowi wobec dłużnika. Typowym przykładem są „polisy posagowe” PZU. Oferują beneficjentom zwykle kilkaset złotych, co w żaden sposób nie odpowiadają wartości składek wnoszonych. Założenie było takie, że ma wystarczyć na zakup mieszkania. Mnóstwo jest na tym tle sporów sądowych. Z reguły osoby, które się na to decydują, uzyskują ok. kilkanaście tysięcy. Waloryzować można tylko świadczenie, które jeszcze istnieje. Często spotykanym błędem jest to że ktoś bierze te 600 zł a potem idzie do sądu, że chce więcej. Tego już nie można zwaloryzować. Z takiego sposobu waloryzacji nie mogą korzystać przedsiębiorcy. Dlatego pozostaje im trzecie wyjście – waloryzacja umowna. Odbywa się poprzez zamieszczanie w treści umów klauzul waloryzacyjnych. Pozwalają określić wysokość świadczenia w odniesieniu do innych niż pieniądz polski mierników wartości. Do innej waluty, tony miedzi, kwintala pszenicy itd. Można sobie w umowie zaznaczyć, że ma zapłacić równowartość 10 tys. dolarów, kg złota. Wtedy w momencie, gdy nadchodzi moment spełnienia świadczenia – nadchodzi moment, gdy określa się, ile w złotówkach dłużnik ma zapłacić. Płatność następuje w złotych polskich. Można na tym zyskać, ale można też i stracić. Z reguły jednak działają na korzyść wierzycieli. Wprowadzając taką klauzulę, należy wskazać, na podstawie jakiego źródła określać będziemy wartość. Czy na podstawie kursu danego kantoru będziemy walutę przeliczać, czy może NBP, czy kursu średniego, sprzedaży czy kupna, tak, żeby dłużnik nie miał problemów z określeniem, ile ma zapłacić.

More to explorer